Dlaczego taki tytuł? Bo za kilkanaście dni zwyrodnialcy zwani myśliwymi rozpoczną rzeź łosi. Stanie się to możliwe dzięki podpisanemu 25 października rozporządzeniu szyszkodnika. A że łosie przez ostatnie 16 lat podlegały moratorium, dużo mniej boją się ludzi, więc bardziej będzie to przypominało strzelanie do konia lub krowy na pastwisku niż „prawdziwe polowanie”. I tu nic nie zmienia, że w Biebrzańskim Parku Narodowym nie będzie się do nich strzelać… Z dwóch powodów. Po pierwsze jakże etyczni myśliwi ustawią swoje ambony tuż przy granicy parku (proszę nie mówić, że tak nie będzie… przykład Parku Narodowego Ujścia Warty wyraźnie pokazuje, że właśnie tego się należy spodziewać – tam myśliwi rozkładają się przy granicy parku narodowego i strzelają do wylatujących na żer gęsi). Po drugie w okresie zimowym biebrzańskie łosie rozchodzą się po okolicznych lasach, w tym gospodarczych już poza parkiem narodowym…
Więc wszystko na to wskazuje, że jeśli nie wydarzy się jakiś cud, to zdjęcia, które publikuję będą ostatnimi, bo łosie zostaną przetrzebione (pewnie znowu znajdą się na granicy zagrożenia wyginięcie – stąd moratorium wprowadzone 16 lat temu) a przede wszystkim znowu zaczną się panicznie bać ludzi.
PS. słowa zwyrodnialcy używam z pełną świadomością, bo tylko zwyrodnialec może czerpać przyjemność z zabijania